Nie miałem weny twórczej, by pisać.
Ale czas na tworzenie drewnianych przynęt znalazł się ,więc uzupełniam dane :).
Za chwilę pokażę kilka wzorów przynęt ,jakie wykonałem w tym sezonie. Część z nich miało kontakt z rybką, nie zawsze zwieńczony udanym holem. Za brak wpięcia winą obarczam siebie- za zbyt małe kotwice, jakie zastosowałem w przedniej części woblerów- nr 6 z krótkim trzonkiem. Teoretycznie pasowały do wąskich i niedużych (6,5 cm) woblerków. Ale ,być może, są za małe....
Myślę jednak, że jest to lekkie uproszczenie zrzucać winę tylko na ten element. Ryby, z jakimi miałem kontakt były zasiedziałymi "śpiochami", które nie miały ochoty wziąć konkretnie do buzi- waliły agresywnie w wobler prowadzony pod prąd- czasami na krótkiej lince, spinały się, w szybkim nurcie, na dość płytkiej wodzie, a wędkarz zbyt ospale reagował zacięciem.
Gdy w rzece były świeże rybki, nie pozostawiały wątpliwości, co je naprawdę wkurza na tym świecie :).
Czasami trzeba było się poświęcić- spać w namiocie przy minusowych temperaturach:
...by złowić glucia, jak to ktoś złośliwie i chyba trafnie napisał, salmo trutta morpha Słupia:
... lub tęczaczka nie wiadomo skąd. Przypłacałem to workami pod oczami po "przespanej" nocy w samochodzie, lub po wczesnoporannym wstawaniu z domowego łóżeczka. Zew krwi- rzucić "dwa razy" przed Wschodem:
...brak potężnych kopnięć rekompensowały poetyckie widoki:
... jednak do czasu... Gdy ,wreszcie na początku lipca wpadło do rzeki świeże stadko, ryby klasycznie waliły w przynęty, jak oszalałe:
... na focie chyba widać, że ta akurat chwilkę już siedziała w rzece.
Szkoda ,że człowiek (znaczy wędkarz) łowił tylko tyle ile mógł a nie tyle ile chciał. I co najważniejsze nie wtedy, gdy Bozia świeżą rybę przysłała...
Należało więc zaakceptować słońce, komary jak konie, wyjątkowo małą wodę, przezwyciężyć brak motywacji i niewyspanie od wczesnych zrywów nad wodę...
Trzeba było też pobudzić wyobraźnię :)
Powyższe woblery pracują bardzo wyraźnie, ogonowo, mają bardzo szybką amplitudę.
W następnym sezonie ososie spojrzą głęboko w ich wielkie oczy ;). Bo jak nie...
* * *
Ten post nie będzie gorszy od pozostałych i zaoferuje przy okazji muzykę, która uleczy rany :)
Zacznę od polskiego wyziewu.
To jest dobre- nawet lepsze od M. Peszek- a z pewnością mniej ohydne ideowo:
Ten post nie będzie gorszy od pozostałych i zaoferuje przy okazji muzykę, która uleczy rany :)
Zacznę od polskiego wyziewu.
To jest dobre- nawet lepsze od M. Peszek- a z pewnością mniej ohydne ideowo:
A oto druga rzecz, do której namawiam:
... i do "więcej"
... niektórym trudno odciąć się od poetyki, jaką dają te skrupulatnie ukrywane melodie:
... i do "więcej"
... niektórym trudno odciąć się od poetyki, jaką dają te skrupulatnie ukrywane melodie:
Pójdźmy dalej- profanacja, której nie mam zamiaru usprawiedliwiać- ona broni się sama:
... aż tak dużo nie wchłaniam tych poliuretanów, by czuć się zagrożonym uzależnieniem.
To jednak, "smakuje", jak antidotum (satanista powiedziałby pewnie "nienawidzę" ;):
...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz