niedziela, 28 grudnia 2014

Wykończenie

Teraz trochę treści na temat prac wykończeniowych, jakie wymaga wobler robiony chałupniczo. 
Przypomnijmy sobie, że ostatnio malowaliśmy aerografem nasze przynęty . Należy pozostawić je na kilka dni w suchym miejscu:
  1. położyć pomalowane woblery na gorący kaloryfer (zaoszczędzimy- bezpiecznie- 2 dni) lub ... 
  2. znaleźć cieplejsze miejsce ;). 
Sposób drugi pozostawiam niedopowiedziany. Obawiam się, że utracę poważanie u niektórych, co bardziej "rozsądnych", czytelników niniejszego bloga :). 

Jednak- żeby nie było- nie ogrzewam ich własnym ciałem :))).

OK. Przynęty zaznały trochę rodzinnej atmosfery, Dajemy je znowu w hard core'owe klimaty- ponownie do piwnicy, by polakierować.
Zwykle jest tak, że w słoiczku roboczym pozostał jeszcze lakier z poprzednich zanurzeń. Stał się on gęstszy w wyniku otwierania przez nas wieczka i kontaktu z wilgocią otoczenia. To nawet dobrze- dzięki temu warstwa lakieru będzie grubsza, a my zmniejszymy częstotliwość schodzenia do mrocznej piwnicy:).

Uważajmy na jeden  szczegół- by strużka lakieru  nie ściekała (skapywała) z woblera do pojemnika  w stylu wolnym! Spowoduje to bowiem pojawienie się małych pęcherzyków powietrza w lakierze, które dostaną się do gęstej cieczy razem z jej kropelkami spadającymi z korpusu, a potem zostaną przeniesione na kolejny korpus w czasie pokrywania serii przynęt. 
Z uwagi na większą gęstość lakieru pęcherzyki powietrza nie zdołają się uwolnić podczas ociekania jego nadmiaru... Jak tego uniknąć? 

  1. Nie lakierować zgęstniałym lakierem (zbyt gęsty oczywiście odpada całkowicie) ;).
  2. Po zanurzeniu przynęty, pozwolić ścieknąć nadmiarowi lakieru poprzez dotknięcie ścianki słoiczka dolną częścią korpusu przynęty (ogonowe oczko na kotwicę) tak, by lakier spływał po ściance pojemnika i nie mieszał się z powietrzem.

Dobrze. Wkraczamy w najważniejszą część produkcji, z punktu widzenia użytkowego naszych przynęt- nacinania szczeliny na ster.

Pomogę sobie fociami:

W pobliżu imadła leży kawałek filcu- pełni on bardzo ważną funkcję- zabezpiecza korpus woblera przed porysowaniem, gdy jest wkręcony w szczęki:



  1.  cienkopis- do narysowania linii cięcia szczeliny na ster;
  2. nożyk- do trasowania wstępnego linii cięcia szczeliny na ster- robię to w ten sposób, że wykorzystuję ostrze nożyka, jako linię odniesienia i mniej więcej szukam odpowiedniego kąta, pod jakim będę nacinał. Następnie wycinam linię w lakierze przynęty i powielam ją cienkopisem (patrząc pod światło i pod odpowiednim kątem znajdziemy mikro ślad po nacięciu).
Ha! Co to znaczy "odpowiedniego"!? 
Teraz nie będę odpowiadał na to pytanie, bo myślę, że to temat na odrębny post. W kontekście woblerów trociowych napiszę tylko ,że w zależności od tego, jak bardzo jest garbaty korpus i jak nisko znajduje się oś podłużna woblera ten kąt będzie inny. By zamiatało jak trzeba :). 
W woblerach konstrukcji, jaką zwykle prezentuję na fotografiach w tym blogu kąt, o jakim piszę mieści się w granicach 30- 40 stopni  w stosunku do osi wzdłużnej. Rzecz jasna nie wygłupiam się z kątomierzem. To kwestia... ryzyka :))). Lub czuja...
Temu czujowi czasami pomagam wzorując się na jakimś mega zajebiście chodzącym woblerze i staram się odwzorować jego doskonałość :). Pamiętajmy jednak, że rękodzieło z zasady nie ma atrybutu powtarzalności.



rżniemy:
  • powoli
  • na początku podtrzymujemy palcami brzeszczot, by nam nie ześlizgnął się
  • trzymamy brzeszczot równo w poziomie i równolegle do osi poprzecznej




 piłujemy:

  • jak widać na załączonym obrazku, robimy to pilnikiem do paznokci wycyganionym od siostry, żony lub kochanki
  • ja poszerzam rzaz po piłce do metalu inną piłką- do drewna, którą mam w scyzoryku i która akurat robi rzaz prawie 1,5 mm- czyli tyle ile ma nasz poliwęglan przygotowany na stery ;). Dodam, że piła ta jest kur***o ostra i dlatego nadaje się.
Potem oczywiście pilniczek do paznokci.


 ...sprawdzamy sobie, czy szerokość szczeliny jest dobra. Lepiej, by była leciutko na wcisk.


... odsłonięte drewno pokostujemy, a po wyschnięciu lakierujemy cienkim pędzelkiem. Nadmiar pokostu i lakieru pozostałych w okolicach szczeliny wycieramy papierowym ręcznikiem, by nie było trzody:



 Focia kolejna pokazuje ,że ster musi być umieszczony wzdłuż osi podłużnej woblera (mniej- więcej, jednak bardziej- więcej, niż- mniej)




A ta focia pokazuje, że ster musi być również zgodny z osią poprzeczną (chyba dobrze ją nazywam) woblera:


Oczywiście, w pewnym stopniu możemy korygować niezgodności ułożenia steru wobec osi woba, choć my postaramy się ,by tych korekcji było jak najmniej.
Robi się to oczkiem przednim przynęty lub zmianą kształtu steru (przycinanie boków steru)- unikam, bo moim zamiarem jest nadać przynęcie symetrii; lub (to przed wklejeniem steru na stałe) przycinaniem podstawy steru przylegającej do "dna" szczeliny na ster znajdującej się w korpusie. W tym przypadku koryguje się krzywe nacięcie szczeliny na ster w stosunku do osi poprzecznej przynęty... 
Jeśli wobler przechyla się w prawo, ścinamy ociupinkę prawą stronę wspomnianej podstawy, jeśli w lewo- lewą ;). 




Tak właśnie robię na ogół. Jest to proces dość czasochłonny, trzeba poświęcić kilka litrów wody, nalewając ją do wanny, stosować metodę prób i błędów. Do wklejania sterów używam ostatnio Poxipolu przeźroczystego, szybko schnącego (10 min.). Mam więc około 10 minut na ustawienie pracy woblera tak, by nie ruszać oczka przedniego.
Zasada jest prosta- jeżeli wobler przechyla się podczas szybkiego przeciągania w prawo (powinno być szybkie- by zaobserwować nierówność pracy, która w nurcie rzeki będzie ewidentna), ster przesuwamy delikatnie w prawo, jeśli w lewo- w lewo ;). Robimy tę operację naprawdę finezyjnie (m. in. by nie zababrać klejem przeźroczystego steru).


Produkcja steru

Poliwęglan 1,5 mm i nożyce do mięsa:



Moje woblery na Ososie mają ostatnio anorektyczne wymiary ok. 6,5 cm lekko spłaszczone i wąskie; do takich wycinam ster długości ok. 3,2 do 3,4 cm (sporo zależy od głębokości nacięcia szczeliny- inaczej będzie pracował wobler ze stosunkowo płytko wklejonym sterem a inaczej ze sterem wklejonym w głęboko naciętą szczelinę- zależności jest zresztą więcej). 
Płytka poliwęglanowa przedstawiona poniżej ma 3,5 cm x 2 cm:


...


...





... dwie metody rysowania kształtu steru.

Taka...


 i taka ...


wstępne wycinanie kształtu:


podstawę steru "na oko" prostuję


... przycinam jej również krawędzie, by nie zdzierały cienkiej warstwy lakieru, pokrywającej wnętrze szczeliny na ster, podczas wsuwania w nią steru (czynność ta jest powtarzana czasami kilkakrotnie):


Szlifowanie krawędzi- robimy to pod kątem, niektórzy mówią "zaostrzamy" krawędzie steru- by chodził ostrzej i głębiej... w ten sposób możemy również lekko stłumić pracę woblerka, pozostawiając "tępe" krawędzie- zwłaszcza z boku steru:








Mini szlifierka w rękach, w niej zamontowane wiertło stomatologiczne (w tym przypadku). Jeśli majster nie ma podobnego narzędzia może zrobić tę czynność, np. papierem ściernym, lekko szlifując gładką powierzchnię poliwęglanu (uważam, że wówczas należy zrobić szczelinę lekko "luźną" w stosunku do grubości steru- miejsce dla cieniutkiej warstwy kleju).


Porowata powierzchnia nie będzie widoczna, ma dobrze związać ster z woblerem- klej będzie lepiej "trzymał się" powierzchni:



W ten sposób dobrnęliśmy do końca naszej, nieco przydługiej, instrukcji dotyczącej tworzenia woblerów na Ososie. Rzecz jasna pewne elementy są uniwersalne dla wszystkich typów przynęt. 
Przed nami wkrótce powrót do początku- przygotowania materiału, strugania, klejenia kształtowania i takich tam rzeczy związanych z robieniem drewnianych przynęt :). 
Przypominam bowiem, że ten skromny blog powstawał z pewnym opóźnieniem w stosunku do jesiennego rękodzieła Kiederplayera :). Nadrobimy... 
Pozostają testy...

Jak mi wyjdzie zaprezentuję cierpliwemu czytelnikowi filmik prezentujący charakter pracy woblerów Kiedrosia w warunkach łazienkowych. 

Wyszło, w miarę tyle, że w warunkach nie łazienkowych:




* * *

Australijska atmosfera:




... i szwedzka





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz